Miłego czytania!
Po wspaniałym weekendzie z ukochanym niestety muszę wrócić do rzeczywistości. Ukrywanie, kłamstwa. No cóż wiedziałam na co się piszę zgadzając się zostać dziewczyną Verdasa. Kończę prostowanie włosów, chowam telefon do torebki i wychodzę na uczelnię. Gdy idę przez park słyszę jak ktoś woła moje imię. Odwracam się i widzę Nathaniela. Witamy się całusem w policzek i idziemy razem w kierunku szkoły.
- Byłem z Diego i Leonem w klubie ostatnio.
- Serio?- pytam jakbym nie wiedziała.
- Tak. Ale Verdas jakoś szybko się zwinął. Pewnie z jakąś dupą.
Uśmiecham się pod nosem.
- Przestań mówić tak na dziewczyny.
- Ale to nie moja wina, że są niezłymi dupami.
- Dobra skończy ten temat.- śmieję się.
- Jak spędziłaś weekend?
- Na spokojnie. Odpoczywałam.
Kiedy znajdujemy się na terenie uczelni akurat swoje czarne Audi R8 parkuje Leon. Gdy wysiada patrzy się na mnie i Nathaniela. Widzę po jego minie, że jest zły, ale stara się tego nie pokazać. Zamyka auto i obojętnie przechodzi obok nas. Podchodzi do nas Fran i zaczynamy rozmawiać.
- Był już dzwonek?
Patrzę na ekran swojego telefonu. Kurwa!
- Tak. Jakieś 5 minut temu.
- Jaka jest pierwsza lekcja?
- Biologia.
Wchodzimy szybko do klasy i przepraszamy za spóźnienie. Kiedy chcemy usiąść na swoje miejsca Verdas nas zatrzymuje. A jakże by inaczej.
- Czekać. Dlaczego się spóźniliście?
- Nie usłyszeliśmy dzwonka.
- Cała trójka po minusie.
- Po co te minusy?
- Żebyście nauczyli się nie spóźniać. Radziłbym mniej skupiać się na rozmowach z chłopakiem, a więcej poświęcić nauce, panno Castillo.
- To moja sprawa komu będę poświęcała więcej uwagi.
- Usiądziesz czy wolisz iść do dyrektora?
- Nie jesteśmy w pierwszej klasie podstawówki.
- Tak? Naprawdę? To przestań się tak zachowywać. A teraz siadaj.
Na przerwie idę do toalety. Kiedy myję ręce do środka ktoś wchodzi.
- Co ty tu robisz?
- Nie przywitasz się?
- Nie. W końcu zachowuję się jak dziecko.- droczę się z nim.
- Oj tam wcale nie. To jak?
- No nie wiem, nie wiem.
Uśmiecham się słodko i zaciągam go do jednej z kabin. Zamykam drzwi i łączę nasze usta w namiętnym pocałunku. Nagle Verdas popycha mnie na ścianę. Zaczyna podwijać moja sukienkę do góry. Moje ręce rozpinają jego rozporek. Nie przestając się całować po chwili nasze ciała stają się jednością.
- Bierzesz tabletki?- pyta kiedy zapina rozporek.
- Tak.
- To dobrze.
- Nie chcesz mieć dzieci?
- Jasne, że chcę. Ale teraz to nieodpowiedni moment.
- Wiem, wiem. Mam nadzieję, że nikt nas nie słyszał.
- Raczej nie.- śmieje się.
Poprawiam włosy i wychodzimy z łazienki.
Minęły dwa tygodnie. Kolejne dwa tygodnie związku, kolejne dwa tygodnie ukrywania się, kolejne dwa tygodnie okłamywania innych. Na szczęście nikt nic nie podejrzewa. Przekręcam się na drugi bok i podziwiam piękna twarz mojego ukochanego. Od naszego romantycznego pobytu w Portland minęły również dwa tygodnie. Wtedy pierwszy raz powiedział mi, że mnie kocha. Pierwszy i ostatni. Więcej nie słyszałam od niego tych magicznych słów, dziewięciu liter może dla niektórych nic nie znaczących. Dla mnie znaczą dużo. Może powiedział to wtedy, żeby mi nie zrobić przykrości. Moje rozmyślenia przerywa ręka Leona, która delikatnie zaczyna masować moje nagie udo.
- O czym tak myślisz?
- O nas.
- A konkretnie?
- Konkretnie o wszystkim. Myślałam też o... dobra nie ważne. To głupie.
Próbuję wstać, ale zatrzymuje mnie ręka Leona.
- Powiedz o co chodzi.
- Spotykasz się ze mną dla przyj...
- Dlaczego tak myślisz?
- Może dlatego, że tylko raz powiedziałeś mi kocham cię.
- O to chodzi.- śmieje się.
- To nie jest śmieszne.
- Jest. Powiedziałem to szczerze. Naprawdę cię kocham.
Nachyla się nade mną. Głaszcze mnie delikatnie po policzku i składa delikatny pocałunek na moich spragnionych wargach.
- Też cię kocham.
- Wiem, skarbie.
Leżę na kanapie u Leona w apartamencie i przeglądam swoje portale społecznościowe. Nic ciekawego. Blokuję Iphona i odkładam na stolik kiedy Leon wraca do salonu.
- Kto dzwonił?- pytam.
- Tata. Chce żebyśmy przyjechali do nich na obiad.
- My?
- Tak. Bardzo chcą cię poznać.
- Powiedziałeś im!
- Nie. Powiedziałem, że poznaliśmy się w klubie.
- Nie wiedzą, że jesteś moim nauczycielem?
- Nie. Powiedziałem, że uczysz się w innej uczelni.
- To nie byłby głupi pomysł. Nie musielibyśmy się uk...
- Skończ. Powiedziałem co uważam na ten temat. Nie zgadzam się.
Zarzucam swoje ręce na jego szyję i całuję słodko.
- Wiem, wiem. Ale...
- Nie.
- No dobrze.
Uśmiecha się do mnie. Czuję jego ręce na swoich pośladach.
- Obiad jest w przyszły weekend.
- Tak szybko?
- Szybko?
- Boję się, że mnie nie polubią.
- Polubią.
- Skąd wie...
Przerywa mi słodkim buziakiem. Trąca swoim nosem mój.
- Tak się cieszę, że końcu mogliśmy poznać dziewczynę Leona. Jesteś bardzo ładna.
- Dziękuję.- mówię lekko zarumieniona.
Rodzice Leona są bardzo fajni. Po przepysznym obiedzie przygotowanym przez mamę Leona siedzimy teraz na tarasie. Jest ładna pogoda więc trzeba korzystać.
- Leon mówił, że poznaliście się w klubie.
- Tak. Wylałam niechcący drinka na koszulę Leona no i tak się poznaliśmy.- kłamię.
- Pasujecie do siebie. W końcu znalazłeś sobie odpowiednią dziewczynę, synu.- odzywa się tata Leona.
- Uczysz się na innej uczelni?
- Tak.
- To dobrze. Chcecie kawy, herbaty?
- Nie, mamo. Będziemy się powoli zbierać. Violetta ma jutro wcześnie zajęcia.
- No dobrze. Odwiedzicie nas niebawem?
- Postaramy się.- odpowiadam.
Żegnamy się z państwem Verdas i wsiadamy do samochodu Leona.
- Mama uważa cię za ósmy cud świata.
- Dobrze, że ty nie.
- Oj, kochanie. Musiałbym się zastanowić.
Zaczyna ręką masować moje udo. Kiedy stajemy na światłach Leon odwraca się w moja stronę i daje mi buziaka.
- Zielone.
Odsuwa się ode mnie i rusza.
- Dobrze się czujesz, skarbie?
- Nie. Jestem chora.
- Byłaś u lekarza?
- Tak. Przepisał mi jakieś antybiotyki i mam przez tydzień leżeć w domu.
- Odwiedzę cię popołudniu.
- Nie kłopocz się. Jeszcze się zarazisz.
- Nie dyskutuj. Kupić ci coś jak będę jechał?
- Nie. Wszystko mam.
- Będę jak skończę zajęcia.
- Dobrze.
- Muszę kończyć. Pa.
- Pa.
Rozłączam się i odkładam telefon z powrotem na szafkę nocną. Kładę się i przykrywam kołdrą. Przez gorączkę jest mi strasznie zimno. Nawet nie wiem kiedy zasypiam.
Dobry wieczór, czytelnicy. Przychodzę do was z kolejnym rozdziałem. Miał się pojawić dopiero jutro tak jak jest podane, ale i tak długo czekaliście, więc poznajcie moje dobre serce. Mam nadzieję, że się wam spodoba. Ostatnio w ogóle nie mam weny na notki. No cóż. Dziękuję za prawie 3k wyświetleń i komentarze pod rozdziałem 6.
Xxx.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ
#Maddy <3
OdpowiedzUsuńKOCHAM CIĘ MÓJ KOFFANY ZUZOLKU!
UsuńOj ty wiesz jak mnie uszczęśliwić. Takim cudeńkiem poprawiłaś mi mój dzisiejszy humorek wiesz? ❤
Nie ma to jak jechać samochodem na wycieczkę i się zgubić.
Do tego mój tyłek ledwo żyje, ale nie będę tu pisać o sobie.
Castillo i Verdas nadal się ukrywają. Oni to mają ciężki żywot. Masakra.
Lajon zazdrosny! Haaaa i nauczka musi być za spóźnienie. Minusiki jak w podstawówce.
Szybki numerek w łazience.
Do tego na uczelni! Dobrze, że nikt ich nie przyłapał. Mieliby przesrane. Wylecieliby oboje z hukiem.
Vils bierze tabletki. No pewnie,bo pan Verdas nie nosi prezerwatyw w portfelu hahah :);*
Trzy tygodnie związku. Szybko zleciało. Dobrze chyba liczę co nie?
Matematyka wróg człowieka. Nie dziw mi się hah :)
Wspólny wypad do rodziców Leona.
Super! Ich też muszą okłamywać. Chociaż tyle, żezaakceptowali Vils.
Violka chora?? A może to nie choroba? Tylko.cudowna wpadka, bo zapomniała tabletek bądź nie zadziałały?
I buuum dziecko, a Verdas z nią zrywa,bo nie jest na to gotowy. I nie będzie bawił się w tatusia. Chyba bym go udusiła!
Cholera No jakiś powód ich zerwania musi być. Jeszcze nie zerwali, ale ty coś kombinujesz tylko nie wiem co. Próbuje cie rozgryźć, ale mi nie wychodzi :(
Zajebisty.
Cudowny.
Genialny.
P.E.R.E.Ł.K.A.
F.A.N.T.A.S.T.Y.C.Z.N.Y.
B.O.S.K.I.
B.O.M.B.O.W.Y.
Czekam na next :*
Buziaczki :* ❤
Maddy ❤
#Alex <3
OdpowiedzUsuńIdealny :**
UsuńAlex ^"^
Rozdział jest zajebisty,ale Verdas jest uparty masakra ciężki charakter nie lubię takich,ale rozdział jest najlepszy.
OdpowiedzUsuńKiedy pojawi się next na drugim blogu?
Całuję,
Martyna <3
Jak fajnie pierwszy raz w życiu być pierwsza <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńCudowny jak zwykle nie mogę się doczekać next
OdpowiedzUsuńCudo.♡
OdpowiedzUsuńCudo <3
OdpowiedzUsuńGenialny
OdpowiedzUsuńWspaniały
OdpowiedzUsuńRodzice Leona polubili Violettę;)
Vilu ósmy cud świata<3
Ciekawe co jej dolega???
Czekam na kolejny*)
Wróce niewiem kiedy Wybacz
OdpowiedzUsuńAle rozdział jest cuuuuudowny <3
Super👄
OdpowiedzUsuńOla!
OdpowiedzUsuńCudowne JEZU OSZALAŁAM nie moge sie nastepnego doczekać !
OdpowiedzUsuńcudo ;* zapraszam do mnie ;*
OdpowiedzUsuńhttp://wczorajdzisiajjutroizawsze.blogspot.com/?m=1
Rozdział jak zawsze cudowny.
OdpowiedzUsuńLeonetta musi się ukrywać.
Kolacja u rodziców Leona. Oni myślą, że spotkali się w klubie i ona uczy się na innej uczelni. Czy to się wyda?
Patty;*
Z jednego twojego bloga na drugiego :D
OdpowiedzUsuńLeoś zazdrosny o violkę,
do tego minusik za spóźnienie xdd
U nas w 2 gim też są minusy :)
Dla mnie to trochę śmieszne hah
Nie dość, że muszą się ukrywać,
To jeszcze uprawiać seks w łazience?
Hahahaha
Do tego kolacja u jego rodziców
Uważają ją za ósmy cud świata :)
Ciekawe czy wyda się, że studiuję na tej samej uczelni?
A może ich znajomi ich nakryją?
Kurde!
Pisz szybko nexta!
Pozdrawiam!
Życzę weny x2
Całuję :****
Czekam na next!
Marta <3
cudowne nie mogę sie doczekać następnego :)
OdpowiedzUsuńCudowny *^*^
OdpowiedzUsuń